poniedziałek, 25 marca 2013

Leave Out All The Rest V

Gadaliśmy z Chazem parę godzin i w końcu wybiła 20. Od ponad półgodziny słyszałem jak na dole moja mama się szykuje do tego spotkania. Widać, że jej na tym bardzo zależało.
Ten facet przychodzi dopiero o 21, a ona już się szykuje. Mama od zawsze wolała być wcześniej gotowa, niż później zbierać się w biegu. Cóż, taka natura mojej mamy.
O kolejna wiadomość od Chaz'a.

Chazy: Ehh... chciałbym żebyśmy mieli własny zespół.

Mike: No ja też i to bardzo! Tylko jaką nazwę byśmy dla niego wybrali? Może Hybrid Theory?

Chazy: Niezłe, ale wolałbym żeby tą nazwę nosił nasz pierwszy krążek, Hmm... mieszkam niedaleko parku Lincolna, więc może ... Linkin Park?

Mike: Pewnie, genialna nazwa! Już widzę te tłumy ludzi przyjeżdżające na każdy nasz koncert.

Chazy: Tak, tak, nie rozpędzaj się tak. Jeszcze daleka droga przed nami. Ale w jednym masz rację, gdy spełni się nasze marzenie o zespole to na pewno będą przyjeżdżać tłumy ludzi na nasze koncerty.

Mike: No wiem, ale pomarzyć nie można?
Miejmy nadzieję :)

Chazy: Dobra Mike'y, ja muszę lecieć bo ojciec umówił się z jakąś dziunią i do niej jedzie, a mnie zostawi z jej synalkiem. Może będzie choć w połowie taki fajny jak ty :) Miłego sylwestra, stary !

Mike: Okej, okej. Tylko mnie tam nie zdradzaj! xD
To narka i nawzajem.

No to koniec rozmowy z Chesterem na dziś. Szkoda, że z nim nie spędzę sylwestra. Chwila, on napisał, że jego ojciec się umówił z jakąś laską, a ona ma syna i Chaz u niej zostaje razem z nim? Może to tylko zbieg okoliczności? Pewnie tak. Za dużo myśle, oj za dużo.
Nie rób sobie nadziei, Mike - pomyślałem schodząc na dół. Ujrzałem piękną kobietę, dokonującą ostatnich poprawek. Cieszyłem się, że ta osoba to moja mama. Miała ciemne włosy upięte w wysoki kok, dwa swobodnie zwisające kosmyki okalające jej policzki. Uszy i nadgarstki ozdabiały srebrne dodatki. Szafirowa sukienka z wysokim dekoltem, bez pleców i asymetrycznym, tiulowym dołem kreacji kończyła się parę centymetrów za kolanami. Czarne szpilki i kopertówka tego samego koloru, ozdobiona kilkoma ćwiekami dodawały zadziorności całemu zestawieniu. Wyglądała idealnie. Gdyby nie fakt, że jestem jej synem i w dodatku gejem, od razu przyciągnęła by moją uwagę.
Gdy mama zauważyła, że baczni się jej przyglądam, odezwała się:
-Aż tak źle wyglądam?-zapytała
Nie, wyglądasz niesamowicie - odpowiedziałem
W ramach podziękowania za komplement, wstała i mnie przytuliła - Przepraszam Cię synku, że tak wyszło - szepnęła, jeszcze bardziej mnie ściskając.
-Nic się nie stało. Tylko mogłaś mnie wcześniej uprzedzić - taa, nawet jakby mnie wcześniej uprzedziła to co? I tak nie mam kolegów, żeby ich zaprosić - I przykro mi, że nie rozpoczniemy nowego tysiąclecia razem. -odparłem, odsuwając się od niej.
Nie umiem się długo gniewać na ludzi. Zwłaszcza na moją mamę. Dlatego odpuściłem.
-Wiem, mi też jest przykro. Ale chcesz żebym do końca życia nie miała partnera? Z resztą, nie rozpoczniesz nowego tysiąclecia sam. Bennington zostawi tu syna, więc będziecie razem świętować. Na pewno będziecie sie dobrze bawić - powiedziała
-Taaa... - bąknąłem, po czym usiadłem na jednym z wysokich krzesełek przy barku.
- Poza tym powinni już być lada chwila - powiedziała, spoglądając na zegarek.
Nie minęło 10 minut, a rozległ się dzwonek do drzwi.
- O to pewnie oni - z entuzjazmem oznajmiła mama, zabierając się do otwierania drzwi. Ja  w tym czasie poszedłem do salonu i umieściłem swój szanowny tyłek na kanapie, chcąc uniknąć tego całego witania i przedstawiana się.
Ale jednak moja mama musiała się uprzeć.
-Może byś przyszedł przywitać się z kolegą? A my tymczasem idziemy. Dobrej zabawy chłopcy - krzyknęła wychodząc z mieszkania.
-Dziękujemy. Również życzymy miłego wieczoru! - odpowiedział melodyjny, nieznany mi głos.
Wstałem i poczłapałem w stronę holu, aby się jednak przedstawić. Moim oczom ukazał się piękny widok. Chłopak miał czerwonego irokeza na głowie, delikatne rysy twarzy, prostokątne okulary z czarnymi obramówkami na nosie i kolczyka na środku wargi. Chwila, kolczyk na środku wargi? 
Czarną bokserkę, opinającą jego brzuch i ukazującą jego mięśnie. Luźne, wojskowe spodnie, srebrny łańcuch zwisający z tylnej kieszeni i czarne conversy. I miał też sporo tatuaży. Zwróciłem uwagę na jego nadgarstki. Kilka pieszczochów, rzemyki i ... wytatuowane płomienie.
-Cześć, jestem ... - nie pozwoliłem mu powiedzieć. tylko dokończyłem za niego- ...Chester ..-szepnąłem.

_______________________________________________
Rozmowę Chaz'a i Mike przedstawiłam w postaci takiego jakby chatu ;)
Przepraszam, że mnie tyle nie było. Po prostu ostatnio w moim życiu nie działo się za dobrze. Innymi słowy wszystko się posypało, ale mniejsza. Nie będę was zanudzać swoimi problemami, w końcu każdy jakieś ma.
Nie czytałam waszych blogów, opowiadań itp w ostatnim czasie ale postaram się to nadrobić i skomentować co nie co. Także błagam was, nie gniewajcie się. Jeszcze raz przepraszam :) Kocham moich czytelników, o ile jeszcze jacyś zostali ;)
Mam pytanko, napisać prolog, czy lepiej jeszcze jeden rozdział? : D