Nadal nic nie przychodziło. Żadna wiadomość. Burczało mi w brzuchu, więc zszedłem na dół coś przekąsić. Przypomniało mi się, że mama przygotowała mi coś do jedzenia. Więc odgrzałem naleśniki, wcześniej przez nią zrobione. Faktycznie, były moje ulubione. Nadzienie z kremu czekoladowego i posypka z cukru pudru to było coś, co wprost ubóstwiałem. Z resztą, uwielbiałem wszystko co słodkie.
Po zjedzeniu oblizałem się, gdyż pozostało trochę cukru pudru nad moją górną wargą, co wyglądało dość komicznie i jakbym miał białe wąsy. Włożyłem talerze do zlewu i pobiegłem na górę. Oczywiście, nie obeszło się bez potknięcia na schodach i obiciem sobie kolan.
Wszedłem do pokoju; można powiedzieć, że nawet wbiegłem. W pośpiechu usiadłem na obrotowe krzesło, przejechałem nim prawie cały pokój. Wróciłem do biurka, odpychając się nogami. Opornie mi to szło, ale na szczęście dotarłem. W duchu modliłem się, żeby w końcu odpowiedział na moje pytanie. A może on wcale nie chce? Może nie chce w ogóle podejmować ze mną rozmowy, bo się boi, wstydzi? Nie wiem, ale ostatnimi czasy dziwne myśli przychodziły mi do głowy. Wydaje mi się, że to wszystko przez moją zjebaną pozycję w szkole. Wszyscy powtarzali mi, że jestem nic nie wartym śmieciem. A może wcale taki nie byłem? Przecież wszyscy wiedzą o mnie więcej, niż ja sam. Zawsze tak było, jest i będzie. Prawdopodobnie nigdy się to nie zmieni.
Zobaczyłem jedną wiadomość.
-Błagam niech to będzie od Chaz’a – pomyślałem.
Kurwa, a od kogo innego ma być skoro z nikim innym nie pisze? Ale ze mnie idiota.
Miałem na myśli to, że po po prostu wiem, co czujesz. Wiem, w jakiej sytuacji jesteś. Jak ty, jestem gejem. Mam bardzo podobnie, po za jednym małym szczegółem – wszyscy się dowiedzieli, że jestem gejem od mojego przyjaciela. Sorry, pomyłka. Od mojego BYŁEGO przyjaciela. Powierzyłem mu to, w największej tajemnicy. Ufałem mu, a on to wszystko rozpaplał. Praktycznie na drugi dzień. Był dla mnie jak brat. Może po prostu chciał w ten sposób zakończyć naszą znajomość, bo nie chciał się przyjaźnić z homoseksualistą? Nie wiem i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem. I w sumie nie chce. Nie chce już zamienić ani słowa z tym pleciugom i największym skurwysynem na świecie. Jak sobie o nim przypomnę, to mnie aż ręka świerzbi (żeby mu przywalić, oczywiście). Nawet to on wymyślił mi ksywkę ‘Chaz’. Z resztą już nie ważne. Zdałem sobie sprawę, że nasza przyjaźń była jednym, wielkim, pierdolonym złudzeniem. Nawet się ciesze, że pokazał jaki naprawdę jest. Nie mógłbym żyć z tak fałszywym człowiekiem.
Chaz
I już się zabierałem za napisanie odpowiedzi, gdy przyszła następna wiadomość. Otworzyłem ją.
Przepraszam, nie powinienem pisać tego osobie której właściwie w ogóle nie znam. Z resztą, na pewno cie to nie interesuje i masz to w głębokim poważaniu, więc przejdę do sedna sprawy.
Czytając twój blog, mam wrażenie jakbyś pisał o moim życiu; znając każdy, nawet najdrobniejszy szczegół (po za tym, co opisałem w po przedniej wiadomości). W szkole taka sama sytuacja jak twoja. Odludek, samotnik, popychadło. Nikt nie zwraca na mnie uwagi i wszyscy sądzą, że nie jestem jej godzien. Nie mam tam życia. Zupełnie.
Tak jak ty też, nie powiedziałem rodzicom. Boje się, że mogą mnie nie zaakceptować, więc trzymam to w tajemnicy.
Jestem z tym wszystkim sam. Ze swoimi myślami, które toczą ciągłą walkę w mojej głowie ; które chcą rozerwać czaszkę i znaleźć w końcu ujście.
Tak jak ja. Z tej chorej sytuacji.
„I am a little bit of loneliness…”
Chaz
Wow. Koleś na prawdę ma przerąbane w życiu. Chyba nawet bardziej niż ja. Nawet nie spodziewałem się, że jakiś człowiek na świecie przeżywa dokładnie to.
Od razu zabrałem się, za odpisywanie Chaz’owi.
Nie, Chaz. Nie mam tego w głębokim poważaniu. Mimo, że mnie praktycznie w ogóle mnie nie znasz, możesz mi zaufać. Znajdujemy się praktycznie w takiej samem sytuacji.
Nie jesteś sam, Chaz… Już nie…
Oboje nie jesteśmy już sami.
Może chciałbyś… masz chwilkę żeby popisać?
Mike
Napisałem tak, dlatego, bo nie lubię widzieć jak ktoś tak jakby … cierpi. Jestem dość wrażliwy, więc muszę mu pomóc. Muszę mu pokazać, że nie jest sam i da radę przetrwać w tym jakże okrutnym świecie.
Wiedziałem, że to będzie dobry materiał na kumpla. Szkoda tylko, że to znajomość przez neta. Ale lepsza taka, niż żadna. Chciałbym go kiedyś zobaczyć. Pfff… przecież to nie realne. Więc nawet o tym nie myślałem, żeby nie robić sobie zbędnych nadziei.
Chaz jest miły, zabawny, uroczy. Czego więcej chcieć? Może wreszcie los się do mnie uśmiechnął?
Spierniczyłam od momentu ostatniej wiadomości Mike'a :c
I dziękuję wszystkim którzy znajdują czas, na przeczytanie mojego badziewia :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajne. Wychwyciłam kilka błędów ortograficznych, ale w tym momencie nie są one istotne. I nie gadaj, że to spierniczyłaś i że Twój tekst to badziewie, bo piszesz naprawdę fajnie, a jak widzę coś takiego, to aż mam ochotę... Nieważne. Wiesz na pewno co.
OdpowiedzUsuńA wracając do tematu: opisujesz to wszystko z zupełnie innej perspektywy niż się spodziewałam, więc tym bardziej jestem pełna podziwu.
Czekam na więcej, życzę dużo weny i informuję, że w piątek rano nowy rozdział u mnie.
Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie :D.
OdpowiedzUsuńNo i jest o LP :3
Powodzenia w pisaniu ; ).
~Iv.
Zapraszam do siebie, Bennoda już jest! ;)
OdpowiedzUsuńAle ja jestem jebnięta, mam rozdziały do tyłu, ale to nic, już nadrabiam!
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam to uczucie, gdy się czeka na tą odpowiedź? Po prostu jakby czytała o samej sobie, świetnie opisane, tylko trochę krótko, szkoda :c Słowa Chaz'a, po prostu... Poeta z niego xd Ale nie, na serio, trafiają prosto w serce, za co po prostu dziękuję <3
Te zdjęcia, które dodajesz na koniec rozdziałów są boskie :3 lęcę czytać dalej : p
Podoba mi się. Jedyna uwaga, że jest kilka błędów, ale sama wiem, że jak się pisze rozdział, to nie zawsze się je zauważa. Hm, szczerze poprzedni rozdział jednak dużo bardziej przyciągnął moją uwagę. W tym brakowało mi... no sama nie wiem, jak to ująć. Tak jak wtedy powaliłaś wszystkich tą wiadomością od Chaz'a - przekazem, pięknymi słowami, tak teraz nie widzę czegoś takiego. Ale nadal uwielbiam i bloga i Twój styl pisania. Jestem ciekawa, jak dalej się potoczy. I przepraszam, że dopiero teraz czytam i komentuję.
OdpowiedzUsuń